Nie organizmy żywe mamy tu na uwadze, które składają się przecież w znacznym stopniu z materii organicznej, ale chodzi o materię martwą mniej lub więcej rozłożoną i rozpuszczoną w wodzie morskiej. Do niej należą, także rozmaite wydaliny organiczne, metabolity, produkty przemiany materii i rozpadu, a więc takie ciała, jak aminokwasy, kwasy tłuszczowe, węglowodany, hormony, witaminy, enzymy i antybiotyki rozpuszczone w wodzie morskiej, które w środowisku morskim zadziwiają swą ilością, co w sposób najbardziej przekonywający zdają się stwierdzać badania lat ostatnich. One to czynią z morza środowisko par excellance biochemiczne, tworzące wraz z organizmami żywymi jeden wielki i przy tym nader skomplikowany ekosystem. W tym świetle rozpatrywana woda morska jest czymś więcej niż roztworem chemicznym ? jest środowiskiem biochemicznym. Jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy jest fakt gromadzenia się rozpuszczonej materii organicznej w warunkach głębszych i przydennych morza. Na lądzie liście z drzew opadają na glebę, podobnie jak produkty życia zwierzęcego, a więc na podłoże niezbyt odległe od miejsca fotosyntezy. Tam zostają względnie szybko przerobione przez najrozmaitsze typy saprofagów zwierzęcych, grzyby i bakterie na substancje biogeniczne potrzebne ponownie roślinom. W morzu, wielkim, głębokim środowisku, martwe organizmy głównie planktonowe, zazwyczaj drobne, z wolna opadają na dno.